Niedzielne, leniwe popołudnie. Odwiedzamy ukochanego przez Tosię dziadka Chacha*. Ponieważ Boże Narodzenie za pasem, przywiozłyśmy ze sobą pudełeczko własnoręcznie upieczonych przez młodą ciasteczek migdałowych. Opowieściom z procesu pieczenia nie ma końca, dziadek ogląda i smakuje przepięknie przyozdobione wypieki. Czekam z niecierpliwością aż Tosia zarządzi w co się będą za chwilę bawili - berek albo chowanie - obie zabawy nie nudzą jej się nigdy, a dziadek mimo swojego szacownego wieku staje na wysokości zadania. Piskom, krzykom i szaleństwom nie ma wtedy końca.
Nie czekam zbyt długo.
- Berek - moje dziecko "klepie" w ramię dziadka i błyskawicznie znika w drugim pokoju.
Apogeum szaleństwa nastało. Mam parę chwil dla siebie, odpalam internety, choć trudno się skupić w takich warunkach. Przeglądam pocztę ale i co chwila zerkam na moje roześmiane dziecko, przemieszczające się po małym mieszkanku dziadka z prędkością światła. W pewnym momencie widzę znajome mi objawy, a że Tosia w takich sytuacjach nie ma czasu na bzdury stanowczo zarządzam:
- Tosia, proszę natychmiast do toalety!
Młoda chyba już naprawdę jest całkowicie zdominowana przez własny pęcherz bo bez oporów wykonuje polecenie, krzycząc po drodze:
- Mamo, pomóż bo się zesikam!
Lecę do toalety - szlag trafił zimę i wszystkie warstwy ochronne na człowieku - zanim się uda z tego wyplątać - mijają wieki. Jest. Siedzi. I zanim zdążę coś powiedzieć, ona z bananem na twarzy stwierdza:
- No i berek się posikał
*dziadek Stachu
Jestem jedną z wielu...Jestem:mamą czteroletniej Antosi-długo wyczekiwanej i nad życie ukochanej istoty;jestem żoną.Na tym blogu nie uzurpuję sobie praw do udzielania rad wszelakich-nie karmię,nie ubieram,nie odchudzam,wnętrz nie projektuję,rodziców nie wychowuję ;-) Będzie to miejsce gdzie łapię chwile ulotne-jakich wiele na co dzień. Chcę je zatrzymać dla mojej córeczki, aby nie odeszły w nicość.Nie jestem pisarzem-notuję jak czuję,lubię i chcę.Czytając-ryzykujesz na własny rachunek ;-)
niedziela, 4 grudnia 2016
piątek, 2 grudnia 2016
Murzynek
Rozmowa Tosi z przyjaciółką Mają
- Co to za brązowa plamka na Twoim brzuszku? - zapytała Maja Tosię
- Mam ją od urodzenia - odpowiedziało rezolutnie moje dziecię
- A mi się wydaje, że robisz się murzynkiem - zripostowała Maja
- No coś Ty, przecież mam kremową skórę - przytomnie powiedziała Tosia
- W takim razie będziesz kremowym murzynkiem
- Co to za brązowa plamka na Twoim brzuszku? - zapytała Maja Tosię
- Mam ją od urodzenia - odpowiedziało rezolutnie moje dziecię
- A mi się wydaje, że robisz się murzynkiem - zripostowała Maja
- No coś Ty, przecież mam kremową skórę - przytomnie powiedziała Tosia
- W takim razie będziesz kremowym murzynkiem
niedziela, 13 listopada 2016
Dinozaury
"Niepodległościowy" weekend - a właściwie jego końcówkę postanowiliśmy spędzić w Centrum Historii Zajezdnia. Wybieraliśmy się bezskutecznie od wakacji, zmotywowały nas bezpłatne wejścia w tym oto czasie. Na miejscu okazało się, że na podobny pomysł wpadł cały Wrocław - a na pewno znaczna jego część. Kolejka jak za PRL w Samie gdy rzucili pomarańcze. Nie poddajemy się jednak i czekamy - jedyne 40 minut ;-)
W międzyczasie szukamy planu - bo już wiemy, że przygotowano dla dzieci Grę Historyczną, odwiedzamy WC i polujemy na wolny numerek aby zostawić kurtki. Ja dodatkowo obserwuję miny wchodzących, którzy właśnie zarejestrowali długą i nie mniej "pękatą" kolejkę do wejścia. Reakcje niektórych z nich są jedyne w swoim rodzaju.
I oto wchodzi On - przeciętny Polak, nie wyróżniający się z tłumu wrocławianin. Prowadzi za rękę synka - lat około 4. Mina taty z kategorii: "... ja pier.... co za kolejka...", synek wyraźnie znudzony, ba - rozczarowany.
- Tato.... i gdzie tu są dinozarły???????
Pozamiatał
W międzyczasie szukamy planu - bo już wiemy, że przygotowano dla dzieci Grę Historyczną, odwiedzamy WC i polujemy na wolny numerek aby zostawić kurtki. Ja dodatkowo obserwuję miny wchodzących, którzy właśnie zarejestrowali długą i nie mniej "pękatą" kolejkę do wejścia. Reakcje niektórych z nich są jedyne w swoim rodzaju.
I oto wchodzi On - przeciętny Polak, nie wyróżniający się z tłumu wrocławianin. Prowadzi za rękę synka - lat około 4. Mina taty z kategorii: "... ja pier.... co za kolejka...", synek wyraźnie znudzony, ba - rozczarowany.
- Tato.... i gdzie tu są dinozarły???????
Pozamiatał
czwartek, 13 października 2016
Dlaczego warto się golić ;-)
Budzimy się jak co rano we trójkę w naszej małżeńskiej sypialni. Połamani, niewyspani i zdziwieni, że to już trzeba wstać. Patrzę na mego ślubnego, zarośniętego jak Rumcajs - bo zaraza nie znosi się golić. Najchętniej nie robiłby tego wcale tylko wtedy najprawdopodobniej już by nie żył - zginąwszy uprzednio z mojej ręki. I tak oto goli się średnio dwa razy w tygodniu czym doprowadza mnie do "szewskiej pasji"
Patrzę na tę zarośniętą gębusię i brzydkie słowa same cisną mi się na usta - ale obok leży Antek więc nie pofolguję sobie.
- Patrz jaki zbój - mówię do niej pokazując na jej tatulka ukochanego
Rzut oka Antosi i błyskawiczna odpowiedź:
- Stary zbój i do tego łysy
Leżę i kwiczę
Patrzę na tę zarośniętą gębusię i brzydkie słowa same cisną mi się na usta - ale obok leży Antek więc nie pofolguję sobie.
- Patrz jaki zbój - mówię do niej pokazując na jej tatulka ukochanego
Rzut oka Antosi i błyskawiczna odpowiedź:
- Stary zbój i do tego łysy
Leżę i kwiczę
sobota, 2 kwietnia 2016
Emerytka
Wiosenny poranek tuż przed wyjściem do przedszkola. Moje dziecię jak zwykle ma czas na wszystko - biega, skacze, tańczy, podśpiewuje - wszak kto by się spieszył z rana ;-) Poganiam co trzy minuty bo zegar jest bezlitosny - ani chybi spóźnię się na autobus. Czeka mnie więc bieg przełajowy do tramwaju ze świadomością, że i tak jestem na straconej pozycji - odjedzie mi sprzed nosa jak to zwykle bywa, a ja z uroczym rumieńcem wpadnę spóźniona na szychtę. Po raz siedemnasty więc proszę moją córeczkę aby zagęściła swe ruchy i tu oto pada pytanie egzystencjalne:
- Mamo, dlaczego muszę chodzić najpierw do przedszkola?
- A wolałabyś pójść od razu do szkoły? - pytam zdziwiona
- Nie. Chciałabym być już na emeryturze - odpowiada najzupełniej poważnie Antosia.
Moja krew.
- Mamo, dlaczego muszę chodzić najpierw do przedszkola?
- A wolałabyś pójść od razu do szkoły? - pytam zdziwiona
- Nie. Chciałabym być już na emeryturze - odpowiada najzupełniej poważnie Antosia.
Moja krew.
środa, 20 stycznia 2016
Nocne wędrówki ludów
Nasza córcia odkąd skończyła 1,5 roku ma zwyczaj przychodzenia do naszej sypialni, noc w noc - najczęściej około 3 nad ranem. Jest to już rytuał, a na palcach jednej ręki można policzyć noce, które spędziła w swoim łóżku do rana. Przywykliśmy już do tego, że niezależnie od wielkości naszego małżeńskiego łoża, ostatnie godziny snu spędzamy w pozycjach mało sprzyjających, na brzeżku posłania, "przykryci" zimnymi girami naszej potomnej (najczęściej w okolicach twarzoczaszki). Walka o kołdrę (mimo, że king size) też jest pozbawiona sensu, bo Tosia skutecznie zapobiega jej używaniu, leżąc na niej w całej swej postaci. Taki los.
Dzisiejszy poranek. Dzwoni budzik - i jakież jest nasze zdziwienie, że jesteśmy sami. Ale nasze zaskoczenie trwa dosłownie chwilę, bo jeszcze dzwonek dźwięczy w uszach a w drzwiach sypialni staje nasza gwiazdeczka i zdegustowana oświadcza:
- Kurcze, spóźniłam się ...
Dzisiejszy poranek. Dzwoni budzik - i jakież jest nasze zdziwienie, że jesteśmy sami. Ale nasze zaskoczenie trwa dosłownie chwilę, bo jeszcze dzwonek dźwięczy w uszach a w drzwiach sypialni staje nasza gwiazdeczka i zdegustowana oświadcza:
- Kurcze, spóźniłam się ...
wtorek, 19 stycznia 2016
Solidarność jajników
Boże Narodzenie - czas na wygłupy, szaleństwa, granie i słodkie "nicnierobienie". Antosia gra z tatulkiem w planszówkę - "Węże i drabiny" - leżą na podłodze, kostka fruwa po całym salonie, mnóstwo śmiechu, przekomarzania, no i najważniejsze - Antosiowe zasady. Mówiąc prościej: nie ważne w co gramy, ważne że to ona wygrywa. Metody czarujące, rozbrajający sposób liczenia, omijanie pól odejmujących punkty czy nakazujących cofnięcie o kilka oczek. Czy mówiąc krótko - Antosia gra tak, jak zawieje wiatr - ale zawsze jest przed współgraczem, zawsze "cudem" omija pola minowe. Piskom nie ma końca, zwłaszcza w końcowym etapie gry - oczy błyszczą jak gwiazdy.
Grają. Najpierw tata z przymrużeniem oka patrzy co wyczynia jego pierworodna, ale im bliżej końca - zaczyna się buntować. W końcu przegrywa (bo jakżeby inaczej).
- Oszukujesz mała, nieładnie - mówi tata chyba troszkę niezadowolony z przegranej
- Tak się gra z facetami - rezolutnie odpowiada mniejsza dama Jego serca
Grają. Najpierw tata z przymrużeniem oka patrzy co wyczynia jego pierworodna, ale im bliżej końca - zaczyna się buntować. W końcu przegrywa (bo jakżeby inaczej).
- Oszukujesz mała, nieładnie - mówi tata chyba troszkę niezadowolony z przegranej
- Tak się gra z facetami - rezolutnie odpowiada mniejsza dama Jego serca
Subskrybuj:
Posty (Atom)