Boże Narodzenie - czas na wygłupy, szaleństwa, granie i słodkie "nicnierobienie". Antosia gra z tatulkiem w planszówkę - "Węże i drabiny" - leżą na podłodze, kostka fruwa po całym salonie, mnóstwo śmiechu, przekomarzania, no i najważniejsze - Antosiowe zasady. Mówiąc prościej: nie ważne w co gramy, ważne że to ona wygrywa. Metody czarujące, rozbrajający sposób liczenia, omijanie pól odejmujących punkty czy nakazujących cofnięcie o kilka oczek. Czy mówiąc krótko - Antosia gra tak, jak zawieje wiatr - ale zawsze jest przed współgraczem, zawsze "cudem" omija pola minowe. Piskom nie ma końca, zwłaszcza w końcowym etapie gry - oczy błyszczą jak gwiazdy.
Grają. Najpierw tata z przymrużeniem oka patrzy co wyczynia jego pierworodna, ale im bliżej końca - zaczyna się buntować. W końcu przegrywa (bo jakżeby inaczej).
- Oszukujesz mała, nieładnie - mówi tata chyba troszkę niezadowolony z przegranej
- Tak się gra z facetami - rezolutnie odpowiada mniejsza dama Jego serca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz