Budzimy się jak co rano we trójkę w naszej małżeńskiej sypialni. Połamani, niewyspani i zdziwieni, że to już trzeba wstać. Patrzę na mego ślubnego, zarośniętego jak Rumcajs - bo zaraza nie znosi się golić. Najchętniej nie robiłby tego wcale tylko wtedy najprawdopodobniej już by nie żył - zginąwszy uprzednio z mojej ręki. I tak oto goli się średnio dwa razy w tygodniu czym doprowadza mnie do "szewskiej pasji"
Patrzę na tę zarośniętą gębusię i brzydkie słowa same cisną mi się na usta - ale obok leży Antek więc nie pofolguję sobie.
- Patrz jaki zbój - mówię do niej pokazując na jej tatulka ukochanego
Rzut oka Antosi i błyskawiczna odpowiedź:
- Stary zbój i do tego łysy
Leżę i kwiczę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz