poniedziałek, 4 maja 2015

Tato - co Ty na to?

Sobotnie, ciepłe, nareszcie prawdziwie wiosenne popołudnie na placu zabaw. Kolorowo, wesoło, gwarnie. Twarze dzieci w większości zmieniają się jak w kalejdoskopie, co nie do końca pasuje ich rodzicom. Leniwie spoglądam na Antosię, która (o chwała Wam wszyscy święci!) bawi się w najlepsze od dłuższego czasu, pozwalając mi nadrobić skandaliczne zaległości w czytaniu. Nie wiem jak długo ten stan jeszcze potrwa więc łapczywie chłonę kolejny artykuł gazety. Pochłonięta lekturą co jakiś czas sprawdzam jak sobie radzi moje dziecko. Póki co ogarnia temat więc wracam do czytania. Po chwili kątem oka dostrzegam nowe twarze przy zjeżdżalni - tata z synkiem - na oko rówieśnikiem mojej Tosi. Chłopczyk jest idealnym przedstawicielem swego gatunku - 100 pytań na minutę, co nie do końca podoba się tacie, który z rzadka odpowiada. Malec nie daje za wygraną. Przerywam lekturę i przysłuchuję się - pytań jest wiele, znakomita większość z nich wymaga sporego skupienia i cierpliwości ze strony dorosłego - skądś to znam ;-)
Tata sprawia wrażenie mocno znudzonego ale chłopczyk ani myśli odpuścić. W pewnym momencie do zjeżdżalni przydreptał chłopczyk - niespełna dwulatek, kowbojskim krokiem z pieluchą do kolan próbuje sforsować schodki na zjeżdżalnie. Trzecie podejście - póki co bezskutecznie, ale dzielny jest - nie poddaje się. Czterolatek zamilkł - przygląda się młodszemu koledze zdumiony, zaskoczony ... i tylko ten dobrze mi znany błysk w jego oku utwierdza mnie w przekonaniu, iż zaraz usłyszę pytanie - torpedę.
- Tato, a z czego on jest zrobiony???
Yeah... ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz