Przyroda budzi się do życia a wraz z nią robactwo wszelakie. Zaczyna się tegoroczny urodzaj na muchy, które moje dziecko zwalcza bezlitośnie i bez ostrzeżenia. Błyskawicznie. I skutecznie. Dziś rano utłukła jedną za pomocą tubki z pastą do zębów. Oko i refleks godne mistrza. Brawo ona.
Siedzę w salonie i obserwuję. Nie odzywam się nic, bo nie chcę być passé blokując kreatywność własnego dziecka więc czekam.
Patrzy na muchę przez chwilę. Dotyka palcem, przesuwa po podłodze. W końcu wstaje i idzie do kuchni. Otwiera szufladę i wyciąga z niej największy nóż jaki posiadam. Szlag trafia kreatywność, uznaję za stosowne i wkraczam do akcji:
- Co zamierzasz zrobić z tym nożem kochanie? - patrzę badawczo na Tosię
- A nic takiego - odpowiada spokojnie - chciałam zobaczyć jaki mucha ma żołądek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz