środa, 29 marca 2017

Piżama party

 Tatulek nasz kochany przyleciał na całe 4 dni i szaleństwo ogarnęło chałupę. Tosia nie odstępuje go na krok, nadrabia wszystkie zaległości na zapas. Wieczorne ablucje przedłużają się w nieskończoność, później bajka i dłuuugie przytulasy. Przychodzi wreszcie ten moment, że mamy czas dla siebie. Romantyczny wieczór przy świecach, ściszona muzyka w sypialni, przekręcony klucz w drzwiach będący gwarantem spokojnego tete a tete. Chwilo trwaj.
Ale nikt nie obiecywał, że będzie lekko. Gdzieś na wysokości trzeciego drinka rozlega się pukanie do drzwi sypialni:
- Co Wy tam robicie? - córeńka nasza kochana umiera z ciekawości
Organizm żeński w koronki zwiewne obleczony zamienia się w słup soli, męska połówka teamu uroczo roznegliżowana, zabija wzrokiem. Cóż robić? Dziecię nasze uparte, granie na zwłokę szans nie daje żadnych. Upojny wieczorze żegnaj - otwieramy.
- O proszę, świeczki się palą! - wykrzykuje radośnie Tosia - Wy tu macie imprezkę, a ja muszę spać.
Ehh....


niedziela, 5 marca 2017

Sekcja zwłok

Przyroda budzi się do życia a wraz z nią robactwo wszelakie. Zaczyna się tegoroczny urodzaj na muchy, które moje dziecko zwalcza bezlitośnie i bez ostrzeżenia. Błyskawicznie. I skutecznie. Dziś rano utłukła jedną za pomocą tubki z pastą do zębów. Oko i refleks godne mistrza. Brawo ona.
Siedzę w salonie i obserwuję. Nie odzywam się nic, bo nie chcę być passé blokując kreatywność własnego dziecka więc czekam. 
Patrzy na muchę przez chwilę. Dotyka palcem, przesuwa po podłodze. W końcu wstaje i idzie do kuchni. Otwiera szufladę i wyciąga z niej największy nóż jaki posiadam. Szlag trafia kreatywność, uznaję za stosowne i wkraczam do akcji:
- Co zamierzasz zrobić z tym nożem kochanie? - patrzę badawczo na Tosię
- A nic takiego - odpowiada spokojnie - chciałam zobaczyć jaki mucha ma żołądek...



czwartek, 2 marca 2017

Urodziny

No i stało się - dziś moja mała córeczka skończyła 6 lat. Jak to możliwe??? Dopiero przecież była taka malutka...
Ale jak na poważną 6 latkę przystało - od jakiegoś miesiąca tematem przewodnim we wszystkich naszych rozmowach były zbliżające się urodziny a co za tym idzie - wymarzone prezenty. I tak oto dziecię me codziennie sprawdzało czy pamiętamy o czym marzy - przy czym lista ta ewoluowała dynamicznie :-D
- Bo wiesz mamo - po raz pierwszy zagaiła pierworodna - marzy mi się taki zestaw plasteliny kreatywnej (nazwy przez grzeczność nie pomnę ;-)) ale nie taki zwykły jak już mam tylko taki dla starszej młodzieży, bo on jest ach i och i ech .... i w ogóle - no wiesz mamo no?
No oczywiście, że wiem bo zaledwie 4523 razy widziałam stosowną reklamę o co moja córka zadbała osobiście.
- Dodatkowo bardzo bym chciała taką pachnącą laleczkę, no bo już wszystkie koleżanki mają - trudno dyskutować z takim argumentem ;-)
- Ale wiesz, że to taka bzdurka? - pytam
- Tak wiem mamo, no ale rozumiesz ...?
No i te oczy maślane - obiecuję, że się nie dam, ale ...
- Marzą mi się dwa pluszaki - świeżaki, których nie mam, wiesz mamo?
- Wiem kochanie, pamiętam - notuję marzenie w myśli jednocześnie rozważając, kogo z nim "ożenię".
Nadszedł wreszcie ten dzień - wyczekany z niecierpliwością. Pierwszy prezent od dziadków - jedno z marzeń spełnione - radość wielka. Oczy się błyszczą a to nie koniec niespodzianek. Jedziemy po prezent od nas. W sklepie buszujemy długo - w końcu każde dziecko potrzebuje wszystkie ale to absolutnie wszystkie zabawki. Negocjuję, tłumaczę, przekonuję i na koniec tradycyjnie się poddaję. Wychodzimy ze sklepu z wymarzoną truskawkową laleczką (przyznaję - pachnie smakowicie) oraz z wielkim pudłem kreatywnej plasteliny - dla starszej młodzieży oczywiście.
- No kochanie - mówię - chyba dziś spełniły się Twoje wszystkie marzenia co? - pytam nie bez kozery
- Tak mamusiu - odpowiada moje dziecko i szybko dodaje:
- No jak to? Zapomniałaś? - patrzy na mnie oczami jak spodki
- A Mini Morris???





środa, 1 marca 2017

ZUS

Nastał luty a wraz z nim upragnione ferie wśród fiordów. Dzień drugi naszego pobytu - a właściwie pierwszy bo przyleciałyśmy późnym popołudniem wczoraj - wszystko jest jeszcze atrakcyjne bo nie widziane od wakacji. Dla niewtajemniczonych: Antosia zajmuje się sobą  i "starymi nowymi" zabawkami a ja delektuję się kawą w towarzystwie męża.
Moje dziecko właśnie urządziło profesjonalne biuro i zaprasza mnie do siebie.
- No chodź, chodź. Załatwisz sobie sprawę w biurze księżniczki - kusi
No i moja kawa poszła się paść.
Idę. Siadam na wskazanym fotelu i słyszę po chwili:
- Czego pani sobie życzy? - uprzejmie pyta latorośl                                       
- Chciałabym być szczuplejsza (a co - kto bogatemu zabroni?)                    
 - Ale tu jest ZUS królewski, pani może sobie tu bilety wydrukować


Wszystko jasne. W końcu mamy dobrą zmianę :-D