Moje dziecko znalazło piłeczkę do tenisa. Sama nie wiem skąd wzięła się u nas w domu - nikt z nas nie gra, nie kojarzę też takiego prezentu. Ale jest. Na dodatek sama wpadła w ręce, tocząc się z wywróconego kosza pełnego pluszaków i innych skarbów. Równie szybko jak piłeczka pojawia się pomysł na jej wykorzystanie:
- Tato, pójdziemy pograć w tenisa? - spytała Antosia
Na odpowiedź taty nie było szans bo młoda równie szybko dodała:
- Poszukaj mi takich łyżek z kratką* i idziemy
* rakietki do badmintona
Jestem jedną z wielu...Jestem:mamą czteroletniej Antosi-długo wyczekiwanej i nad życie ukochanej istoty;jestem żoną.Na tym blogu nie uzurpuję sobie praw do udzielania rad wszelakich-nie karmię,nie ubieram,nie odchudzam,wnętrz nie projektuję,rodziców nie wychowuję ;-) Będzie to miejsce gdzie łapię chwile ulotne-jakich wiele na co dzień. Chcę je zatrzymać dla mojej córeczki, aby nie odeszły w nicość.Nie jestem pisarzem-notuję jak czuję,lubię i chcę.Czytając-ryzykujesz na własny rachunek ;-)
środa, 10 czerwca 2015
poniedziałek, 1 czerwca 2015
Globtroterka
Międzylądowanie we Frankfurcie. Czekamy na samolot do Polski - ponad 4 godziny przerwy. Z czterolatką, która wstała o 4 rano, po 6 godzinach snu. Nie ma letko ;-) Szukamy lotniskowego placu zabaw - jedynej szansy na pozostanie przy zdrowych zmysłach. Jest! Nieduży, wyposażony w huśtawkę - konika, drewniany samochodzik, lornetkę na stelażu obracającym się wokół własnej osi i .... taaaadaaaaaam! ATRAPĘ SAMOLOTU! Z kabiną pilota i zjeżdżalnią zamiast ogona. Będzie się działo ;-)
Moje dziecko w siódmym niebie. Po chwili na placu jest więcej dzieciaków - różnych narodowości, kontrastowego koloru skóry, w innym wieku - ale nic nie jest przeszkodą w zabawie gdy warunki, że ... klękajcie narody ;-) Udziela mi się nastrój Antosi - mam czas dla siebie! No chyba, że nie mam???
- Mamo, jest taki kraj Smarkacze?
O żesz! Zdawałam maturę z geografii jakieś ...dzieścia lat z ogonkiem temu, ale tyle się chyba nie zmieniło przez te parę dni? ;-) Chwytam się starej, harcerskiej metody i zadaję pytanie pomocnicze:
- A gdzie słyszałaś o nim Antosiu? - pytam nieśmiało
- Nasze chłopaki grali tam zimą w piłkę i zdobyli medal. A potem spotkałyśmy ich tu na lotnisku we Frankfurcie
- To Katar córeńko! - odpowiadam
- No przecież mówiłam, że Katar - z wyrzutem odpowiada moja córcia
.... diamentową kulą dostaniesz między oczy .... ;-)
Moje dziecko w siódmym niebie. Po chwili na placu jest więcej dzieciaków - różnych narodowości, kontrastowego koloru skóry, w innym wieku - ale nic nie jest przeszkodą w zabawie gdy warunki, że ... klękajcie narody ;-) Udziela mi się nastrój Antosi - mam czas dla siebie! No chyba, że nie mam???
- Mamo, jest taki kraj Smarkacze?
O żesz! Zdawałam maturę z geografii jakieś ...dzieścia lat z ogonkiem temu, ale tyle się chyba nie zmieniło przez te parę dni? ;-) Chwytam się starej, harcerskiej metody i zadaję pytanie pomocnicze:
- A gdzie słyszałaś o nim Antosiu? - pytam nieśmiało
- Nasze chłopaki grali tam zimą w piłkę i zdobyli medal. A potem spotkałyśmy ich tu na lotnisku we Frankfurcie
- To Katar córeńko! - odpowiadam
- No przecież mówiłam, że Katar - z wyrzutem odpowiada moja córcia
.... diamentową kulą dostaniesz między oczy .... ;-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)