sobota, 2 kwietnia 2016

Emerytka

Wiosenny poranek tuż przed wyjściem do przedszkola. Moje dziecię jak zwykle ma czas na wszystko - biega, skacze, tańczy, podśpiewuje - wszak kto by się spieszył z rana ;-) Poganiam co trzy minuty bo zegar jest bezlitosny - ani chybi spóźnię się na autobus. Czeka mnie więc bieg przełajowy do tramwaju ze świadomością, że i tak jestem na straconej pozycji - odjedzie mi sprzed nosa jak to zwykle bywa, a ja z uroczym rumieńcem wpadnę spóźniona na szychtę. Po raz siedemnasty więc proszę moją córeczkę aby zagęściła swe ruchy i tu oto pada pytanie egzystencjalne:
- Mamo, dlaczego muszę chodzić najpierw do przedszkola?
- A wolałabyś pójść od razu do szkoły? - pytam zdziwiona
- Nie. Chciałabym być już na emeryturze - odpowiada najzupełniej poważnie Antosia.
Moja krew.